niedziela, 1 marca 2009

klubowym larwom na pokrzepienie serc oraz waginy

klubowej larwy
los marny
ciągle się lansuje
z kobietami całuje
ustka w dzióbek składa
królewna nie lada
Między nami iskrzy. Planeta zimnych ogni. Na karcie kredytowej je odnajdę. Drzwi do sypialni masz już otwarte. Płać tylko zacnie. Szacownie się ubieraj. Wiochy nie rób przy znajomych. Z innymi dzidziami pocmokać pozwól się. Za pocałunek dłoni mej.
źródła helikonowe płyńcie we mnie
ze mnie kilogramy spadajcie
dotykajcie
pośladków naprężonych
piersi do karmienia gotowych
chwilo trwaj
spragnionej mnie nie zostawiaj
niech prężny penis między piersiami chłoszcze
ja nam łoże wygodne umoszczę
nęć mnie ponęcaj
nad ciałem się znęcaj
spraw bym niewolną była
wydzieliną Twe ciało skropiła
będziemy się prężyć w nim
tysiącem barw, tysiącem kształtów
nasze ciała będą błyszczeć w ciemności
Możesz oglądać moje ciało. W koronkowych pierdołach. W opaskach na udach. Z pończochą perfekcyjnie naciągniętą. Nawet pieprzyki na plecach policzyć dam. Pachniesz zapachem sukcesu. Wonią ubrań nowych. O! Już jesteś. A ja taka zamyślona.
bez miłości
trochę złości
w tym akcie oddania
mojego konania
Twojej siły
dziś me wargi objawiły
tajemnice
dwa neony
taki jesteś rozpalony
drzewo gorejące
ciało me przeszywające
na wskroś
na początku był wstyd
który potem znikł
Wejdź. Zamknij drzwi. Zrób herbatę. Zieloną. Sobie i mi. W porcelanowych filiżankach z reprodukcją Klimta. Szalenie je uwielbiam. Och! Ty nie? Jaka szkoda. Twoja Pani widziała nowy szalik w stylu boho. Mogłabym nałożyć go na siebie, w nocy, kiedy mnie nawiedzisz.
gdy zobaczyłam w Twych ramionach
że to właśnie ona
nie ja
pada kona
potem ćmą się stała
pewnego barmana
niejasną więc relację
tę dziwną korelację
zastąpiłeś mną
prężę się dla Ciebie
czuję się jak w niebie
więc zaprowadź mnie do bram raju
w mej sukience ze skaju
Włosem łonowym zaświecę. Jak nimfa. Zaraz. Nie mam go, lecz zapuścić zawsze mogę. Sielankowy nastrój marzy mi się. Dźwięki fletu śnią się. Jestem jak Wenus co ze spermy powstała. Ja ją połykam.
choć nie masz matury
łasa jestem na zapach Twej skóry
Twa łysina
moja wydzielina
dwa serca
ciała dwa
dziś jak kochanka
wezmę do ust Twego bawidamka
 Lubię gorzki smak. Surowego białka. Podejdź bliżej. Poczuj szczególnych pocałunków czar.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz