piątek, 30 stycznia 2009

Niunia piosenkę zaśpiewa. Wierszydło z ust nie schodzi.

Zepsucie i degrengolada nie schodzi z mych ust.
Niunia postępowa
Dama karowa
Co as za asem wykłada
Spod spódniczki dolcegabbana
Podejdź tu do mnie szybko
Podaj swoje nazwisko
Niech ski , cki zadźwięczy radośnie
Nie będę jak Joasia przy rozdartej sośnie
Historii prawdziwej muzykę posłyszę
Zapalę dwa znicze
Ku pamięci stanów szlachetnych
A teraz podejdź tu do mnie
Obdaruj hojnie
Ach weź mnie
Bierz mnie
Jak zwierz
Taka jestem rozpalona
Poświdruj palcem głęboko
Spij nektar z moich soków
Już czuje Ciebie w mym kroczu
Wzdycham krzyczę konam
Rozkoszy nuta szalona


Ja. Dychotomiczna królewna. Dwa mózgi mam. Dwie wargi. Odgryź proszę
jedną. Częstuj się, przecież nigdy nie bywam skąpa. Chyba, że skąpo
ubrana. To zazwyczaj. Golfów nie znoszę. Tylko mini-srini, po krok. Tak sobie
kroczę z tym wydepilowanym kroczem. Powtarzam w głowie banały, komunały.
Taki mam styl®. Genetyczna anomalia.
Dziś znów poranek, na sedesie więc siadam. Tron umościłam sobie zacny.
Kwiat na desce, kwiat pod. Głowa pęka od nadmiaru pomysłów, zacnych idei,
wzruszających wierszy o pterodaktylach.
Staję przed lustrem. Zawsze je całuję. Dzięki Ci Boże! Za tę urodę,
za styl. Nie bez powodów nazywają mnie księżniczką. Wkładam
najmodniejsze konfekcje Paryż-Rzym-Mediolan. Gardzę szmateksem, tanizną, kiczem. Tylko
dobry smak. Tylko Vogue. Wielka moda.
Kroczę w mym prowincjonalnym mieście jak pani i pachnę Bruno Banani.
Banalnie mówią jedni, ja myślę, że nie. Zawsze przecież mężczyźni chcą
mnie zjeść. Wolę jednak chłopców, w tych grach niedoświadczonych. O
sobie myślę zawsze dobrze. Po części dzięki nim właśnie. Codzienne
komplementy układam w bukiety. Dorzuć jeden, dorzuć dwa, pogłaszczę Twój
napletek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz