sobota, 31 stycznia 2009

Fiku miku. Robię lody na patyku.

Fiku miku
Będą lody na patyku
Czerwone czarne żółte
Słowem jednym kolorowe
Zapukaj otworzę
Dziś rozdaję banknoty. Na nich twarz ma, pierś ma. Banknoty fałszywe jednak. Poczta pantoflowa nie wystarcza. Trzeba reagować na rosnącą konkurencję, na rosnące brzuchy stałej klienteli.
Węsząc zapach zieleni
To moi anieli wzięli
Me serce w niewolę
Tronową dolę
Bez ładu i składu
Na klozecie jak w kabarecie
Przyjmuję pozę modną
Dość już tego trochę dość parszywego zajęcia. Wypłuczę jednak usta szałwią, berło wezmę w dłoń.
Gdy drzwi za nimi się zamykają
Inhaluję siebie
I jest mi jak w niebie
Bez raka żołądka
Tylko gdzieś tam od środka
Zasnę w metrze. W ramionach nieznajomego mężczyzny. Nie będzie jednak herosem. Herosi nie zaglądają do mieszkania.
Uwiera nieświadomości istnienie
Co będzie ze mną za kilka lat
Czy w ustach rozpłynie się
Gorzki smak męskiego spełnienia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz