sobota, 23 maja 2009

Niepokoje

Szczęście nie ma Twojego imienia
Nęci mnie widmo zbawienia
Po trzech latach cierpienia
Bez imienia dni mijały
Bez celu wyższego
Z łyżką w ręku i w wałkach
Jak w zegarku chodziłam
Byś wolny czas na zabawie przepędził
I opiekę należytą otrzymał
Z rąk kobiecych 
Wyrwać Cię nie mogłam
Bezbożna i nieszczęśliwa
Będę jeszcze długo żyła
Jak wytłumaczysz dziecku nienarodzonemu
Że kawał z Ciebie chuja
Mężczyznę udającego
Niańczyć już nie będę chłopa dorosłego
W pełni rozwiniętego
Nie dla Ciebie wagina moja
Na wagę złota ona
Byłe komu niestworzona
Obyś nadal bawił się dobrze
Bez wyrzutów sumienia oraz troski istnienia
Pustka przez Ciebie przemawia
Której unieść dalej nie mogę
Tym razem mnie pomóc trzeba
Obejdzie się bez ckliwego łaknienia
Piersi mojej
Wyznaj swoje grzechy
Dla mojej uciechy
Bym w spokoju odejść mogła

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz